TYTUŁOWANIE
A teraz o „tytułomanii”. Była ona i jest wyśmiewana. Dziś zaginęły już formuły: „jaśnie panie”, „wielmożna pani”, „łaskawa pani”, a „dobrodziejka” — stała się archaizmem. Skończyły się też lub kończą wszelkie tytuły żon pochodzące od stanowiska męża. „Pani dyrektorowa”, „pani referencina”, „pani radczyni” zachowały się tylko w tekach humorystów. Bezsprzecznie wpłynęła na ten stan osobista pozycja i tytuł zawodowy lub naukowy kobiety. Określenie „pani docentowa”, „profesorowa”, „doktorowa”, „dyrektorowa”, „naczelnikowa” itd. brzmi raczej niepoważnie, a jeśli chodzi o młode osoby — nieco drwiąco.Wyjątek stanowią bardzo sędziwe panie, które przyzwyczaiły się do tego przez całe życie. Nie róbmy wiec przykrości żonie pro* fesora staruszce i mówmy do niej: „pani profesorowo”. „Doktor” jest tytułem zawodowym, jaki zwyczajowo przysługuje każdemu lekarzowi, nawet gdy nie zdobył doktoratu.Jeśli jednak zbierze się kilku lekarzy, byłoby śmieszne, gdyby wszyscy i wciąż tytułowali się „panie doktorze”. I wtedy najczęściej stosuje się zwrot „panie kolego”, choćby ci ludzie nie kończyli studiów na tej samej uczelni.