WSPÓŁLOKATORZY

Powojenne trudności mieszkaniowe spowodowały, że w jednym lokalu musi się nieraz gnieździć kilka obcych sobie rodzin. Każda z nich prowadzi ,,własny dom”, czyli gotuje, pierze, prasuje, szyje, przyjmuje gości i korzysta ze wspólnej łazienki, kuchni, przed­pokoju i ubikacji. W tych warun­kach stosunki stają się niekiedy nieznośne; poprzez docinki, zło­śliwości, grubiaństwa, obelgi, do­chodzi nawet do rękoczynów. Trudności tych nie wolno ba­gatelizować. Będą one, niestety, trwały tak długo, dopóki każda ro­dzina nie będzie miała osobnego mieszkania. Co robić jednak w obecnej sytuacji? Można starać się o wy­mianę lokalu. Można wyjechać na prowincję, jeżeli tam są możli­wości uzyskania mieszkania, a przede wszystkim trzeba zapisać się do spółdzielni mieszkaniowej lokatorskiej, lub kogo stać do własnościowej i męcząc się tak jeszcze około 4—6 lat do­czekać się wreszcie własnego mieszkania.

Anastazja Maciejowska

Witaj na moim serwisie! Trafiłeś na serwis o polityce i społeczeństwie. Mam nadzieję, że spodoba Ci się na moim portalu. Zapraszam do czytania i komentowania oraz udostępniania mojego serwisu na swojej tablicy facebooka.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *