WSPÓŁLOKATORZY
Powojenne trudności mieszkaniowe spowodowały, że w jednym lokalu musi się nieraz gnieździć kilka obcych sobie rodzin. Każda z nich prowadzi ,,własny dom”, czyli gotuje, pierze, prasuje, szyje, przyjmuje gości i korzysta ze wspólnej łazienki, kuchni, przedpokoju i ubikacji. W tych warunkach stosunki stają się niekiedy nieznośne; poprzez docinki, złośliwości, grubiaństwa, obelgi, dochodzi nawet do rękoczynów. Trudności tych nie wolno bagatelizować. Będą one, niestety, trwały tak długo, dopóki każda rodzina nie będzie miała osobnego mieszkania. Co robić jednak w obecnej sytuacji? Można starać się o wymianę lokalu. Można wyjechać na prowincję, jeżeli tam są możliwości uzyskania mieszkania, a przede wszystkim trzeba zapisać się do spółdzielni mieszkaniowej lokatorskiej, lub kogo stać do własnościowej i męcząc się tak jeszcze około 4—6 lat doczekać się wreszcie własnego mieszkania.